Marsz Niepodległości w tym roku pod znakiem zapytania. Organizatorzy się nie poddają

Już od kilku lat 11. listopada ulicami Warszawy przechodzi Marsz Niepodległości, który według organizatorów wywodzących się z nacjonalistycznych ugrupowań, ma być demonstracją patriotyzmu oraz przywiązania do polskiej kultury i tradycji. Z drugiej jednak strony organizatorom zarzuca się promowanie ksenofobii i rasizmu.

To jendak nie kwestie światopoglądowe, a pandemiczne sprawiły, że tegoroczny marsz nie powinien się odbyć. Rafał Trzaskowski podkreśla, że z powodu obostrzeń związanych z koronawirusem nie wyda pozwolenia na rejestrację żadnej planowanej demonstracji, w tym także na Marsz Niepodległości 11. listopada. Jak mówił w rozmowie z Radiem Zet, przepisy antyepidemiczne zabraniają zgromadzeń, a co za tym idzie nie ma mowy, by Marsz Niepodległości mógł się odbyć jako legalna, zarejestrowana, zorganizowana impreza.

Organizatorzy corocznego marszu nie chcą jednak podporządkować się decyzji stołecznego prezydenta. Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości i jeden z organizatorów demonstracji zaznacza, że protesty organizowane m.in. w Warszawie przeciw decyzji TK od 22. października odbywają się bez rejestracji, jako zgromadzenia spontaniczne i można w nich uczestniczyć. Informuje więc, że Marsz Niepodległości też zostanie oficjalnie ogłoszony spontaniczną demonstracją i odbędzie się mimo niezarejestrowania go w ratuszu.

Rafał Trzaskowski zapytany w tym kontekście o menifestacje, które codziennie zbierają się na ulicach stolicy, odpowiada, że są to spontaniczne zgromadzenia, na które nie może wpłynąć, zaznaczając przy tym, że tegoroczny Marsz Niepodległości nie może odbyć się jako wydarzenie zorganizowane- czytamy na portalu Nasze Miasto.